Wyszedłem dziś rano do biura. Standardowo, jak to rano wybrałem się via Plac Piłsudskiego, Krakowskie obok Pałacu Namiestnikowskiego w stronę trasy WZ. Dotarłem do przystanku (koło 7 rano) i uprzytomniłem sobie, że moja karta miejska straciła ważność w dniu wczorajszym. I kłopot. Mając przy sobie wyłącznie banknoty ewentualna przyszła podróż komunikacją miejską zaczęła przyprawiać mnie nutą emocji. Oczywiście w miejscu jakże obleganym przez turystów nie ma automatów biletowych. Pamietam tłumaczenia władz miasta, odpowiadając na wiadome pytanie, że przystanki "Stare Miasto" przy WZ będą przestawiane, remontowane, przebudowywane. Od 1,5 roku nic się nie dzieje, a automatów jak nie było tak nie ma. O 7 rano w sobotę w centrum mało który kiosk z prasa jest czynny.
Bez biletu i z głupia nadzieją wkroczyłem do tramwaju PESy. Automat jest, owszem, ale nie przyjmuje banknotów. Oczywiście zapomnijmy też o kawałkach plastiku czy to z czipem, czy z paskiem magnetycznym. Wysiadłem na następnym. Następny tramwaj - klasyczny, ale i klasyczne zachowanie tramwajarza (w końcu nie jest od rozmieniania banknotów). Tak więc w dniu dzisiejszym, chcąc zapłacić za bilet, dotarłem na gapę do miejsca przeznaczenia
sobota, 29 stycznia 2011
piątek, 28 stycznia 2011
Martwię się o stan zdrowia HGW
Czytając rzekome powody ukarania Burmistrza Ursynowa przez HGW, zaczynam mieć coraz większe obawy. Obawy o zdrowie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jej obsesja na punkcie wszystkiego co jest w jakiejkolwiek opozycji do platformy Obywatelskiej zaczyna przybierać wręcz chorobliwe formy. Zastanawiam się, czy taki stan jej ducha nie zaszkodzi Warszawie. Czy podejmowane przez nią ważne decyzje, które będą miały zasadniczy wpływ na sytuacje w następnych dziesięcioleciach będą podjęte w sposób całkowicie obiektywny. Czy jej stan nie wpłynie na to, że te decyzje zostaną podjęte w sposób co najmniej pochopny, ba, zagrażający finansom Warszawy.
Obawiam się, że w takim stanie rzeczy podobne zachowania HGW będą się zdarzały coraz częściej. Choroba umysłowa – bo tak ją trzeba nazwać – osiągnie w końcu swe apogeum. Takie osoby winny być poddawane intensywnej terapii, na którą to HGW piastująca tak wyeksponowane stanowisko nie ma czasu. I tu przychodzi konkluzja, jedna jedyna. Trzeba ją pozbawić stanowiska, dokonać tzw. „impeachmentu”. Właśnie ze względu na stan zdrowia zagrażający obiektywności podejmowanych przez nią decyzji.
Im wcześniej, tym lepiej. Bo potem niektórych zarządzeń nie da się cofnąć, zwłaszcza, że przedstawiciele PO w Ratuszu ufają jej bezgranicznie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)